wtorek, 11 marca 2014

Better.

            Dzisiaj byłam dzielna. Zjadłam to, co sobie założyłam, jedynym odstępstwem był sok pomarańczowy. Nie jest źle. No chyba, że jeszcze mleko z miodem na wieczór, ale próbuję znaleźć sposób na łatwiejsze zaśnięcie po powrocie  z pracy. Tak czy siak jestem z siebie dumna. :) i natchniona do kolejnych dni, na jutro do owsianki mam malinki! :)

poniedziałek, 10 marca 2014

Pierwsze koty za płoty.

           Pierwsza owsianka z myślą o diecie już za mną. Właśnie przygotowuję się do krojenia warzyw do sałatki i obiadu. Życzyłabym sobie takiego samozaparcia wieczorem jakie mam rano ;) obawa istnieje jedna - w pracy mamy taki zwyczaj, że jeśli ktoś dostaje awans przynosi z tej okazji ciasto. I taki awans miał miejsce w ubiegły piątek w związku z czym istnieje ryzyko pokusy słodkości po pojawieniu się w pracy. I teraz dylemat - pozwolić sobie na małe odstępstwo już na samym początku przeprawy z nowo- starą dietą?


...późny wieczór
niestety dzisiaj przegrałam ze słodyczami. Po przyjściu do pracy czekały mnie zaległe cukierki po dniu kobiet, a po powrocie do domu sfrustrowana ciągłym jeszcze niedomaganiem w pracy w związku z pewnymi obowiązkami uśmiechnęłam się do czekolady.. Jutro rzeczone ciastko awansowe. Ale chyba lepiej mieć świadomość że takie nastąpi i nastawić się na to, że zje się kawałeczek, nie więcej, niż walczyć ze sobą a potem wpaść w jakiś amok.
Myślę sobie, że muszę "zainstalować" przy biurku jakieś marvitki, tak na pewno będzie zdrowiej, a przy tej pracy dobrze coś czasem przegryźć. Oby jutro było lepiej.

niedziela, 9 marca 2014

To co mam i jaki jest plan.

          Na początek myślę, że dobrze byłoby ustalić co jest właściwie do zrobienia i czym dysponuję, żeby ten plan zrealizować. Myślę, że to ważne, żeby mieć jasno powiedziane jak się mają sprawy, żeby o niczym nie zapomnieć. A zatem...

Co mam:
Od kilku lat dysponuję karnetem open do jednej z Krakowskich siłowni, do której przez dłuższy czas udawało mi się uczęszczać dosyć regularnie. Niestety z paru względów ta regularność została zakłócona, mam nadzieję, że niebawem wrócę na właściwe tory. 

Myślę, że mam sporą wiedzę na temat odżywiania, konieczności zachowywania odpowiednich proporcji w białkach węglowodanach i tłuszczach w posiłkach o różnych porach dnia, zapotrzebowania kalorycznego, wydaje mi się, że na ten moment mogę już tylko udoskonalać ten system - tzn ja go najpierw muszę wprowadzić z powrotem w życie, a później iść z nim w zgodzie, ale na swoje potrzeby myślę, że przeproszenie się z właściwym odżywianiem na podstawie zgromadzonej i usystematyzowanej wiedzy daje szanse na osiągnięcie sukcesu.

Mam także dosyć usystematyzowany tryb pracy, tzn nie jest to zawsze praca w godzinach 8:00 - 16:00 ale da się wpaść w pewien rytm pozwalający na regularne odżywianie, zwłaszcza, że charakter mojej pracy i wliczone w jej czas przerwy dają mi na to sporą szansę. Inną sprawą jest, że w mojej pracy panują zwyczaje stołowania się w naszej korporacyjnej stołówce, która proponuje całkiem wymyślne i dobre potrawy, co niestety nie idzie często w parze z niską kalorycznością.

Znajomi, którzy zawsze wesprą radą i motywacją to kolejny ważny punkt.

Myślę, że dwa najważniejsze punkty zostały wymienione u samej góry - odpowiednio zbilansowana dieta i w miarę regularne ćwiczenia to klucz do sukcesu. Borykać się muszę niestety z wahającym się poziomem motywacji i częstym brakiem umiejętności odmówienia sobie przyjemności w postaci czegoś słodkiego. Będę walczyć. 

Jaki jest plan?

Plan jest taki, żeby w ciągu 3 miesięcy doprowadzić się do względnie przyzwoitego wyglądu. Na myśli mam  pozbycie się około 6-7kg zbędnego balastu, co wydaje mi się jest osiągalne w ciągu 3 miesięcy- daje szanse na spadek wagi ok 2kg na miesiąc.
Wrócić na siłownię i fitness- jeśli nie dla samego spadku wagi to dla zdrowia - mam pracę biurową - i ewentualnego wysmuklenia sylwetki. Bo podstawą jest....
dieta! i z tym nie ma na co czekać ani migać się pracą. Warunki w pracy są na tyle dobre, że można zjeść i gorący posiłek i mieć na to odpowiednią ilość czasu. Od jutra - tj poniedziałek 10.03 chciałabym wprowadzić w życie sprawdzone przepisy i plan żywieniowy.

Zwieńczeniem tego wysiłku mają być zakupy, na które będzie mnie stać chociażby między innymi ze względu na oszczędność na kupnych w pracy obiadach ;)
Głęboko zastanawiam się też, nad radykalną zmianą długości i koloru włosów. Zobaczymy jak te chęci będą wyglądały pod koniec tego gorącego okresu.
Chciałabym, żeby to wszystko przyjęło postać racjonalną. Ze zdrowym podejściem do życia, nie odbieraniem sobie przyjemności. Odpowiedni balans między tym nowo-starym podejściem, a całkiem nowym trybem życia, w którym musiałam się odnaleźć jest chyba kluczowe, aby wprowadzone zmiany miały charakter trwały i nie kłóciły się z codziennym życiem. Żeby przede wszystkim to nie było dążenie do zakończenia procesu i powrót do dawnych zwyczajów, a utożsamianie się z nowym stylem.

3 miesiące do lata

          Zostało 3 miesiące do lata. Może ciut więcej ale lepiej mieć kilka dni w zapasie niż obudzić się zbyt późno. To moim zdaniem ostatni dzwonek na to, żeby coś ze sobą zrobić przed nadchodzącym latem. I żeby po tej ponurej zimie zacząć błyszczeć własnym światłem. Mam taką nadzieję przelewać tu wszystkie swoje sukcesy i chwile zwątpienia, dietetyczne czy treningowe osiągnięcia, zakupowe zdobycze, wizualne metamorfozy - wszystko to, co mam nadzieję osiągnąć w ciągu tych trzech miesięcy, które zostały. To dla mnie także czas, który ma jakieś osobiste znaczenie, które nie nadaje się na internetowe publikacje, ale to także mocna motywacja do tego, żeby praca ruszyła pełną parą.
           I choć wiem, że źle zaczynać od poniedziałku, to jednak spróbuję przełamać ten stereotyp i właśnie od jutra oficjalnie rozpocząć walkę o siebie.